DEMON
31. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Marcin Wrona
moja ocena: 6.5/10
To zdecydowanie najlepszy film w dorobku Marcina Wrony. Oczywiście, że odbija się tu szerokim echem motyw wesela w polskiej kulturze – od Wyspiańskiego do Smarzowskiego. Szczególnie zbyt dużo Wrona pożyczył sobie od tego ostatniego, przenosząc niektóre postacie z filmu z 2004 roku niemalże w skali 1:1. Można to jednak nawet wybaczyć, bo „Demon” okazuje się bardzo sprawnym kinem gatunkowym, mięsistym horrorem, który oprócz straszenia ma też inną funkcję, rozliczeniową. W przeciwieństwie do dosłownego „Pokłosia” i nużąco sztucznej „Nocy Walpurgii” wspomnienie czasów wojny i Holokaustu stanowi w „Demonie” solidne i subtelne tło, ciekawą podstawę dla zawsze trudnego dyskursu o polskiej historii najnowszej i polskości. Czyli coś, co w swoim „Weselu” tak mądrze i niewygodnie zrobił Smarzowski, skupiając się jednak na nieco innych naszych „narodowych cnotach”. Duch z przeszłości w „Demonie” opęta przybysza z zewnątrz, kogoś nie uwikłanego w mroczną sieć polskiej historii. To jednak nie pan młody jest w filmie najważniejszy (i faktycznie ma on znaczenie dość drugorzędne), ale jego przyszła rodzina i pozostali goście, którzy weselny problem będą rozwiązywać na dwa sposoby. Negując i zamiatając wszystko pod dywan oraz udając, że właściwie nic się nie stało. Wrona w piętnowaniu narodowego charakteru Polaków nie jest ani oryginalny, ani finezyjny. Wiadomo dokładnie, co „Demonem” chce przekazać, nie pozostawiając miejsca na własne domysły widza. Będąc tak skupionym na formie i wymyślonej przez siebie sztywnej logice narracji, być może dlatego reżyser nie zauważył wielu nierówności, jakie pojawiają się w jego filmie. Od tych związanych z samymi bohaterami, z których część jest dość płaska i aktorami, grającymi momentami bardzo jednowymiarowo (to głównie tyczy się tej młodszej części obsady) po absurdalne w paru miejscach zaburzenie proporcji między humorystyczną satyrą a aluzyjnym horrorem. Jasne, że śmiech to zdrowie, ale czasem warto spojrzeć na coś bardziej trzeźwym, poważniejszym okiem, by z inteligentnego komedianta nie przeistoczyć się w groteskowego klauna.
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=5xKBgBiGkog]
***
Kasia na WFF powered by: