W kinie: Mandarynka (WFF)

mandarynka

 

MANDRYNKA
31. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Sean Baker

moja ocena: 7/10

 

Zachodnie Hollywood i okolice Santa Monica Boulevard to przedziwne miejsce. Po ulicach o każdej porze dnia i nocy chodzą tu transseksualne prostytutki, dilerzy załatwiają swoje interesy w sklepie z pączkami, a kierowcami w taksówkach są armeńscy obywatele. W ten słoneczny świat wprowadza nas Sean Baker w “Mandarynce”, a dokładniej robią to dwie jego transseksualne bohaterki. Sin-Dee właśnie wyszła z więzienia i niechcący dowiaduje się od swojej przyjaciółki Alexandry, że jej chłopak – diler i alfons – zdradzał ją podczas jej nieobecności. Rozzłoszczona postanawia odszukać nie tylko niewiernego kochanka, ale i jego nową kobietę. “Mandrynka” to właściwie takie two man show Kitany Kiki Rodriguez i Myi Taylor, które rzucają co chwila jakieś genialne punchline’y. Doskonale grają, ale jeszcze lepiej improwizują. Do spółki z armeńską częścią ekipy, która gdzieś wplątała się w historię zemsty i namiętności Sin-Dee, odegrały jedną z najfajniejszych komedii roku. Zaś Sean Baker udowodnił, że film niekoniecznie musi wyglądać (“Mandarynka” jakościowo to kino nakręcone kamerą jakości telefonu komórkowego), ale nie może w nim zabraknąć emocji, żartów i świeżego spojrzenia.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=ALSwWTb88ZU]

 

***

Kasia na WFF powered by: