W kinie: The Big Short

bigshort

 

THE BIG SHORT
polska premiera: 1.01.201
reż. Adam McKay

moja ocena: 7/10

 

Z brawurą „Wilka z Wall Street” Martina Scorsese i efekciarstwem “American Hustle” Davida O. Russella (niestety) Adam McKay opowiada o pokrętnych mechanizmach bankowych, które w 2008 roku doprowadziły do jednego z największych kryzysów gospodarczych w historii naszego globu. „The Big Short” precyzyjnie tłumaczy wszystkie mniej lub bardziej czytelne niuanse, podążając za swoimi bohaterami – również członkami świata ekonomicznej finansjery, którzy jednak nie tylko wielki krach przewidzieli dużo wcześniej niż on faktycznie nastąpił, ryzykując i stawiając finalnie na niedoszacowanego konia (gdy wszyscy tracili, ta garstka „jasnowidzów” zbiła niemałe fortuny, choć wcześniej postrzegano ich jako naiwniaków i/lub szaleńców), ale też niedowierzając skali bankowej lekkomyślności i głupoty, dogłębnie ją zbadali. I – jak się okazało – to z głupotą nie miało nic wspólnego. Mimo swojego świetnego tempa i widowiskowych rozwiązań narracyjnych, „The Big Short” to film szalenie smutny i przygnębiający. Nie daje on bowiem żadnej nadziei tym, którzy najbardziej cierpią na tego typu kryzysach. Instytucje finansowe i ich kadra zarządzająca zawsze bowiem spadną na przysłowiowe cztery łapy, zaś zwyczajnym ludziom nikt nie zadośćuczyni za ich dramat i upokorzenie. Adam McKay trochę niepotrzebnie (bo populistycznie) moralizuje w końcówce, ale póki co nie doczekaliśmy się chyba równie błyskotliwego, inteligentnego i efektownego filmu o genezie ekonomicznego kryzysu.