W kinie: La Danseuse (Cannes)

ladans

 

LA DANSEUSE
Festival de Cannes 2016
reż. Stephanie di Giusto

moja ocena: 5/10

 

Debiutantka Stephanie di Giusto odtwarza magię niesamowitych spektakli Loie Fuller, próbując przestudiować fenomen oryginalnej tancerki, która podbiła modernistyczny Paryż na początku XX wieku. To film chyba z jedną z najatrakcyjniejszych obsad na festiwalu, której znakiem szczególnym jest młodość – wokalistka SoKo, Melanie Thierry, Lily-Rose Depp i Gaspar Ulliel. Każde z nich na swój sposób błyszczy na ekranie. Kulminacyjny punkt studium di Giusto to konfrontacja Fuller z wschodzącą wówczas gwiazdą Isadory Duncan. Ta pierwsza dla ekspresyjnego spektaklu poświęca zdrowie, narzucając sobie morderczy reżim treningowy. Nie posiada wrodzonego talentu czy choćby fenomenalnej urody. Duncan to jej całkowite przeciwieństwo – klasycznie piękna, pełna gracji tancerka, która urodziła się po tym, by być na scenie. Jej wszystko przychodzi łatwo i lekko. Choć to centralny i bardzo ważny dla filmu element reżyserka poświęciła mu jednak zaskakująco mało poważniejszej uwagi. Tyle samo miejsca poświęciła sensacji (dzieciństwo Fuller w Stanach, gdzie nikt nie rozumiał jej sztuki) czy melodramatu (związek z upadłym arystokratą Louisem Dorsay). Jedyne, co w “Tancerce” robi duże wrażenie to te odtworzone widowiska Fuller. Mimo że wówczas istniała już możliwość zapisania ich na taśmie, artystka się na to nigdy nie zgodziła. Twórcy filmu od początku więc musieli je ułożyć od nowa, by wyglądały możliwie najwierniej temu, jak tańczyła Loie Fuller. I tę robotę wykonali naprawdę dobrze.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.