CZARNY MRÓZ
Nowe Horyzonty 2016
reż. Maximiliano Schonfeld
moja ocena: 5/10
Gdzieś pomiędzy symbolizmem ala Bruno Dumont, wizualną estetyką Terence’a Mallicka, narracją charakterystyczną dla latynoskiego slow cinema i również kiedyś pokazywaną na Nowych Horyzontach intrygującą “Anomalią”, ale trochę daleko od ich wyrafinowanego poziomu. Do małej wioski, trawionej przez nieurodzaj, przybywa tajemnicza dziewczyna. Gdy zaczyna pomagać miejscowym w ich codziennej pracy przy zbiorach, los tej społeczności diametralnie się odmienia. Szczególnie jej męska część zaczyna widzieć w dziewczynie kogoś na wzór wybawicielki/ świętej/ bogini płodności, obdarzonej nadnaturalnymi mocami, co prowadzi do nieśmiałych napięć między nią a mieszkańcami wioski. Za ładną stroną wizualną “Czarnego Mrozu” stoi niestety przedstawiona bez większej finezji, a ciekawa przecież symbolika. Powiązana z pytaniami o to, czym jest świętość w dzisiejszym świecie, jak wiara w nią wpływa na ludzkie życie. Gdzieś Maximiliano Schonfeldowi zabrakło chyba trochę umiejętności, by konkretnie wciągnąć widza do tej dyskusji.
***
Kasia na Nowych Horyzontach powered by: