PO TAMTEJ STRONIE
67. Internationale Filmfestspiele Berlin
reż. Aki Kaurismäki
moja ocena: 7.5/10
Waldemar Wikström niewiele mówi i wygląda raczej na niezłego sztywniaka, ale jak już przechodzi do czynów robi to konkretnie. Najpierw bez zbędnych wyjaśnień porzuca wiecznie podchmieloną żonę, pozbywa się koszulowego biznesu i zdobyte w ten sposób pieniądze wielokrotnie pomnaża na nielegalnym pokerze. Teraz stać go na zakup knajpy, bo zawsze lubił gastronomię (tak teoretycznie). Wraz z nią otrzymuje też trójkę niespecjalnie rozgarniętych pracowników niedzisiejszej spelunki. Mniej więcej równolegle do zmian, jakie w swoje życie wprowadza Wikström, z hałd węgla na fińskiej ziemi wyłania się Khaled. Pochodzący z Aleppo uchodźca przez wiele tygodni tułał się wraz z siostrą po Europie. W Finlandii postanawia prosić o azyl, dzięki któremu bardziej legalnie mógłby szukać zaginionej gdzieś po drodze w trakcie wędrówki krewnej. Choć skandynawski kraj na poziomie czysto instytucjonalnym przyjmuje go chłodno, są jeszcze ludzie. Zarówno ci nastawieni nieprzyjaźnie, nacjonaliści biorący Khaleda za “żydka”, jak i tacy bardziej chętni do pomocy. Takim człowiekiem okaże się np. małomówny, drętwy Wikström. Aki Kaurismäki wydaje się być twórcą totalnie oderwanym od realiów współczesnego kina, sięgającym po niemodną scenografię i slapstickowy humor. Tradycyjnie swój nowy film reżyser nakręcił na taśmie 35 mm, dlatego też ziarnisty obraz daje wrażenie, iż oto wykopano jakieś zaginione dzieło z dość odległej przeszłości. Także ta Finlandia w wydaniu Kaurismäkiego wydaje się jakaś taka z innej epoki (np. z czasów Komuny w Polsce). Nawet ludzie są jacyś dziwni – niezdarni, sentymentalni, ospali. W sumie to takie stałe retro uniwersum, w jakim porusza się fiński reżyser od lat. Regularnie w jego filmach powracają różnej maści ekscentrycy, uroczy nieudacznicy, drobne cwaniaczki, zagubieni wędrowcy, osiłkowate schwarzcharaktery, dobrzy, acz z pozoru niedostępni sąsiedzi. Jest jednak rzecz, odróżniający “The Other Side Of Hope” od pozostałych produkcji Fina. To film, który w naszych czasach wydaje się być straszliwie potrzebny. Inne kino społeczne, budzące sumienia i przywracające nadzieję w człowieka. Takie, co nie tylko zgani, napiętnuje naganne postawy, ostentacyjnie wytknie błędy i zaniechania (Europie za politykę wobec uchodźców), porzucając z moralnym kacem. To dzieło, które też przytuli, pocieszy i zademonstruje, że dobro jeszcze może zwyciężyć, jeśli odnajdziemy je w pierwszej kolejności sami w sobie.
Wiesz może, czy jest gdzieś DVD lub czy można gdzieś obejrzeć ten film?
Film ma polskiego dystrybutora (Gutek Film), przedpremierowe pokazy odbędą się na festiwalu Nowe Horyzonty latem, więc być może film będzie w kinach jesienią. Pozdrawiam!