W kinie: Chłopiec i Czapla

 

CHŁOPIEC I CZAPLA
polska premiera: 19.01.2024
reż. Hayao Miyazaki

moja ocena: 7/10

 

Hayao Miyazaki, rocznik 1941, zapowiadał już nieraz koniec kariery, ale być może to właśnie “Chłopiec i czapla” byłby najdoskonalszym pożegnaniem wielkiego mistrza kina animowanego z jego wierną publiką. Współtwórca Studia Ghibli już wcześniej wrzucał autobiograficzne wątki do własnych filmów, a w przypadku “Zrywa się wiatr” nawet sięgnął po tematykę niemalże z rodzinnego albumu. Wszakże biografia Jiro Horikoshiego, konstruktora japońskich samolotów, które uczestniczyły w II wojnie światowej, ma związek z historią jego ojca – dyrektora technologicznego przedsiębiorstwa Miyazaki Airplane, także produkującego maszyny na użytek wojskowego lotnictwa. W “Chłopcu i czapli” migają jednak osobiste doświadczenia małego Hayao, który jako dziecko w wyniku wojennej zawieruchy opuścił z rodziną Tokio i przeniósł się do Utsunomiyi, zbombardowanej zresztą latem 1945 r. Być może reżyser chowa w sobie powidoki tych dramatycznych wspomnień, choć miał wtedy raptem 4 lata.

Podobnych okropieństw doświadcza bohater jego najnowszego filmu. Matka małego Mahito umiera w szpitalu w wyniku odniesionych w ataku na Tokio ran. Ojciec, pracujący w fabryce inżynier, zabiera syna na wieś, gdzie by zapewnić dziecku odpowiednią opiekę i stabilizację, poślubia siostrę zmarłej żony. Chłopiec nie jest pogodzony ze stratą rodzica, nie wydaje się również popierać pomysłu, by tak szybko zastąpić matkę inną kobietą. Osamotniony, straumatyzowany i odizolowany od otoczenia, które znał, Mahito trafia pod skrzydła człowieka-czapli i zostaje zaproszony do kolejnej “krainy bogów” – znaku rozpoznawczego kina Hayao Miyazakiego.

Nawet nie będę udawać, że odczytałam wszystkie metafory i symbole, które wypełniają fantazyjną, alternatywną rzeczywistość, w jaką Japończyk wrzuca swojego młodego bohatera. A to bardzo osobliwe uniwersum. Trochę dziwniejsza Narnia władana przez tajemniczego demiurga-autokratę. Czasem mitologiczne zaświaty zamieszkane przez duchy zmarłych przodków. Innym razem surrealistyczna, ornitologiczna baśń, w jaką Mahito wpada niczym Alicja w krainę czarów i musi uciekać przed armią krwiożerczych papug. To najbardziej skomplikowana i wieloznaczna z dotychczasowych przestrzeń, jaką wytworzyła wyobraźnia Miyazakiego. Na poziomie analizy szczegółu na pewno wymagająca (i warta) wielokrotnych seansów, powtórzeń, studiów. Tę pozostawiam najwytrwalszym fanom twórcy, gdyż z patrząc na “Chłopca i czaplę” mniej analitycznym okiem i z bardziej uniwersalnej perspektywy, to przede wszystkim opowieść o oswajaniu traumy, przeżywaniu żałoby, ostatnich pożegnaniach. O dezintegracji świata, który na nowo trzeba sobie poukładać, by trwać dalej w zgodzie z samym sobą i tymi, którzy nas otaczają. O ekspresowym kursie dojrzewania, który niestety trzeba przejść, bo takie są akurat niestandardowe i nie najłatwiejsze okoliczności. Za potężną abstrakcją Miyazaki ukrył tak naprawdę potężny dramat egzystencjalny. Tym bardziej poruszający, że mierzy się z tymi wszystkimi wielkimi rzeczami młody chłopiec.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.