W kinie: Pies i Robot

 

PIES I ROBOT
polska premiera: 19.01.2024
reż. Hugh Welchman, DK Welchman

moja ocena: 7.5/10

 

Animacja Pablo Bergera może Was zniechęcić vibe’m filmu dla dzieci i tak, to doskonała pozycja dla najmłodszych, ale jednocześnie dziecięca publika najłatwiej może się od “Psa i Robota” odbić. Nie ma tu dialogów, wartkiej akcji, dźwiękowych bodźców, jest za to empatyczne i dojrzałe przesłanie oraz powracający hit Earth Wind & Fire, przypominający o tym, jak ważne jest to, by pielęgnować własne wspomnienia, ale żyć jednak życiem teraźniejszym. Za to starsza widownia absolutnie powinna docenić inspiracje, nawiązania i kinofilskie smaczki, które przemyca Berger ku uciesze np. kogoś takiego jak ja. Dzieciaki raczej nie odnajdą szczególnej wartości w nostalgicznej topografii Nowego Jorku lat 80., które staje się drugoplanowym, ale ważnym bohaterem tej fabuły. Niczym w klasyce spod znaku Woody’ego Allena. Nie zabije im mocniej serce na widok plakatu filmu Pierre’a Étaix na ścianie mieszkania, dla którego estetyki i artystycznej wrażliwości “Pies i Robot” stanowią kapitalny hołd. Nie poruszy je przejmująco melancholijny widok charakterystycznych dwóch wież w nowojorskim krajobrazie. A jest jeszcze lepiej, bo animacja Bergera to nie tylko klimat i szlachetna nostalgia.

W niewielkim mieszkaniu gdzieś pomiędzy Greenwich Village i East Village mieszka Pies. W ogóle ten świat zamieszkują tylko zwierzęta po rozkosznej antropomorfizacji. Bohaterowi dokucza samotność, ale współczesna technologia daje szansę, by taki problem rozwiązać. Pies zamawia robota, który po złożeniu staje się jego wiernym towarzyszem. Robotowi niczego nie brakuje, w tym też świadomości, a relacja z Psem przynosi korzyści i radość obojgu. Do czasu, gdy para przyjaciół zostaje dramatycznie rozdzielona. Pies robi wszystko, by kumpla odzyskać, ale w końcu musi zaakceptować, że szybko to nie nastąpi. Robot będzie zaś śnił (dosłownie!) o powrocie do przyjaciela, ale jego mechanika pozostanie bezsilna wobec upływu czasu.

Ich historia dostarcza niezwykle cennej nauki o tym, że nic nie trwa i wcale nie musi trwać wiecznie. Bezwzględność egzystencji i jej największy paradoks polega na tym, że składa się z ulotnych chwil i momentów, które gdy trwają warto celebrować, a gdy mijają ich wspomnienie warto w sobie nosić, ale najważniejsze to nie roztrząsać przesadnie przeszłości i iść dalej. Finał “Psa i Robota”, daleki od prostego happy endu, przesiąknięty smutkiem i melancholią, zawiera w sobie tyle samo goryczy, ile pogodności. Daje również nadzieję, bo nie tylko to, co radosne przemija. Przemijają też rzeczy bolesne.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.