W kinie: Blind

blind

 

BLIND
Off Plus Camera 2014
reż. Eskil Vogt

moja ocena: 6.5/10

 

Ciekawa sprawa z tym filmem. Z pozoru to typowa opowieść o samotność we współczesnym świecie, której bohaterami jest czwórka dość przypadkowo powiązanych ze sobą ludzi – niewidoma pisarka Ingrid, jej niespełniony w związku mąż, uzależniony od pornografii kolega ze studiów oraz sąsiadka tego ostatniego, samotna matka. Ich życie, rozgrywające się głównie w zamkniętych, typowo skandynawskich wnętrzach i na chłodnych, czystych ulicach Oslo, opisuje Ingrid, choć właściwie nie do końca… ona je trochę reżyseruje, kreuje, zmyśla. W „Blind” fantazje niewidomej autorki ingerują w egzystencję bohaterów, mocno zamazując granice między pisarską konfabulacją a realnymi zdarzeniami. Na losy pozostałej trójki Ingrid przenosi swoje własne obawy, pretensje, nadzieje i marzenia i, co zaskakujące, w tych momentach udało się przemycić do filmu całkiem sporo naprawdę sympatycznych elementów humorystycznych. Dzięki temu „Blind” nie jest jakimś przymulającym, monotonnym dramatem, ale fajną, lekką fabułą, łączącą w sobie różne moje ulubione rzeczy – „Rekonstrukcję”, „Wstyd”, wyobraźnię Spike’a Jonze’a i Charlie Kaufmana. “Blind” oddziałuje też na zmysły, pozwalając poczuć i zrozumieć to, jak świat odbiera Ingrid i przybrać jej perspektywę – kobiecą, melancholijną, a nawet trochę bałamutną czy figlarną.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=8kuBNgpsFOg]