W kinie: Saint Omer

saintomer

 

SAINT OMER
polska premiera: 15.09.2023
reż. Alice Diop

moja ocena: 6.5/10

 

Film Alice Diop to fascynująca, ale bardzo metodyczna refleksja o doświadczaniu macierzyństwa, umiejscowiona w wielu skomplikowanych, społecznych okolicznościach. Ciekawa pozycja do zestawienia w ramach podwójnego seansu z “Córką” Maggie Gyllenhaal. W tytułowym miasteczku Saint-Omer odbywa się sąd nad współczesną Medeą. Młoda kobieta nazywa się Laurence (Guslagie Malanda) i staje przed wymiarem sprawiedliwości oskarżona o dzieciobójstwo. Miała doprowadzić do śmierci swojej 15-miesięcznej córeczki, pozwalając jej zostać porwaną przez morskie fale. Laurence do czynu się przyznaje, ale prosi sąd o to, by wyjaśnił genezę jej działań, których ona sama do końca nie rozumie. Mówi coś o ciążącej nad nią klątwie, ale w toku jej zeznań i wspominanego materiału dowodowego owa klątwa okazuje się tak naprawdę wypadkową postkolonialnych grzechów, egzystencjalnych rozterek migrantki, kobiecej bezsilności wobec męskiej opresji, trudach emancypacji, obaw przed dziedziczeniem traum i powielaniem błędów przeszłości.

Pochodząca z paryskich przedmieść, ale mająca senegalskie korzenie Diop przed “Saint Omer” dała się poznać jako porządna dokumentalistka. Taka socjolożka z kamerą, która patrzy na jednostki, prześwietla ich losy, ale dzięki wyczuleniu na antropologiczne i polityczne niuanse, osadza te opowieści w uniwersalnych i ważkich kontekstach. Historia Laurence, wzorowana na autentycznym przypadku niejakiej Fabienne Kabou, oskarżonej w 2016 roku o zabicie własnego dziecka, swoją surowością i statycznością przypomina kino dokumentalne. Rozprawa, w której uczestniczy bohaterka, pokazana jest w wybitnie realistycznej manierze. Może nawet zbyt realistycznej, bo przez swoją precyzję i ostentacyjny brak emocji trudno się spowiedzią kobiety tak po ludzku przejąć.

Delikatne emocje w sądowe realia wprowadza dopiero postać Ramy (Kayije Kagame) – pisarki, która obserwuje proces i w położeniu Laurence odnajduje wiele podobieństw z własnym życiem. Nie tylko pochodzi z rodziny migrantów z Afryki, ale także właśnie spodziewa się dziecka. W ten sposób też Diop znów czyni z jednostkowej historii coś ogólniejszego. Chciałabym tylko, by to wybrzmiało jasno. “Saint Omer” nie jest filmem, który ma poruszyć i zagrać na najczulszych strunach. To kino z gatunku intelektualnie stymulującego, trochę teatralne i akademickie, przekładające warsztat i wielowątkowe, skrupulatne podejście do tematu nad piękną emfazą fikcji. Pewnie dlatego tak wymagające.

 

Miesiąc w muzyce: wakacje 2023 (piosenki)

PIOSENKI LATA

number1
cupid

Cupid & Psyche – Angels On The Phone
7”, 2023
Try this!

 

number2
mollyb

Molly Burch – Unconditional
Daydreamer LP, 2023
Try this!

 

number3
romys

Romy – The Sea
Mid Air LP, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Aluna – The Way I’m Wired (Mycelium LP) Try this!
[muzyka klubowa] [nowe brzmienia]

Birdy – Paradise Calling (Portraits LP) Try this!
[pop] [przebojowo]

Jenn Champion – Famous (The Last Night of Sadness LP) Try this!
[electro pop] [chwytliwie]

Art School Girlfriend – Real Life (Soft Landing LP) Try this!
[electro pop] [muzyka przestrzenna]

Holly Humberstone – Antichrist (7”) Try this!
[pop] [przebojowo]

DJ Sabrina The Teenage DJ – Will U B Mine (7”) Try this!
[muzyka taneczna] [pogodnie]

Slowdive – Alife (Everything is Alive LP) Try this!
[shoegaze] [dream pop]

Ian Sweet – Your Spit (Sucker LP) Try this!
[pop] [charakternie]

Harmony – Good Things Take Time (Dystopia Girl EP) Try this!
[electro pop] [muzyka taneczna]

Ari Abdul feat. Deadbeat Girl – Make Me Cry (7”) Try this!
[pop/rock] [charakternie]

Flyte feat. Laura Marling – Tough Love (7”) Try this!
[indie pop/rock] [nastrojowo]

Towa Bird – This Isn’t Me (7”) Try this!
[indie pop] [muzyka miejska]

Mette – Van Gogh (7”) Try this!
[soul] [funk]

Samantha Urbani – Showing Up (7”) Try this!
[electro pop] [retro vibes]

Isabel LaRosa – Eyes Don’t Lie (7”) Try this!
[pop] [midnight music]

Jimmy Whoo & Desire – Parisian Time (7”) Try this!
[smutne disco] [dark electro]

Paula Dalla Corte – Good Girl Killer (7”) Try this!
[indie pop/rock] [retro vibes]

Cannons – Desire (7”) Try this!
[retro pop] [synth pop]

Wild Nothing feat. Hatchie – Headlights On (Hold LP) Try this!
[indie pop] [energicznie]

Olivia Rodrigo – Vampire (Guts LP) Try this!
[rock] [muzyka bliskowschodnia]

Sanam – Bell (Aykathani Malakon LP) Try this!
[rock] [muzyka bliskowschodnia]

Sofia Kourtesis – Si Te Portas Bonito (Madres LP) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka taneczna]

Jessie Ware & Róisín Murphy – Freak Me Now (That! Feels Good! LP) Try this!
[muzyka taneczna] [modern funk]

Venbee & Rudimental – Die Young (7”) Try this!
[electro pop] [summer style]

Leigh-Anne – Don’t Say Love (7”) Try this!
[r’n’b] [muzyka miejska]

James Blake – Loading (7”) Try this!
[nowe brzmienia] [elektronika]

Joy Anonymous – Head to The Sky (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka miejska]

Slayyyter – Erotic Electronic (7”) Try this!
[electro pop] [80s vibes]

***
posłuchaj na YT

W kinie: Cicha dziewczyna

qgirl2

 

CICHA DZIEWCZYNA
polska premiera: 1.09.2023
reż. Colm Bairéad

moja ocena: 7.5/10

 

Tytułową “Cichą dziewczyną” z filmu Colma Bairéada jest 12-letnia Cáit (Catherine Clinch), której ciągle jeszcze dziecięca perspektywa przeciwstawiona zostaje perspektywie dorosłych. Obie wiele dzieli, ale jedno łączy – brak miłości. Wycofane dziecko mieszka na irlandzkiej prowincji w domu pełnym ludzi, głośnym, chaotycznym. Na niewielkiej powierzchni gnieżdżą się rodzice Cáit oraz jej liczne rodzeństwo. Domowe ognisko zgasło raczej już dawno, jeśli kiedykolwiek tlił się w nim w ogóle jakiś ogień. Domownicy odnoszą się do siebie beznamiętnie, czasem wręcz z wrogością. Cáit wybrała więc chyba niezłą strategię, by wśród najbliższych pozostać niewidzialną i maksymalnie wyciszoną. Pewnego dnia dziewczynkę zabierają do siebie na wakacje dalecy krewni, gdzie bohaterka zamieszka już w zupełnie innych warunkach. Pusty, ładny i zadbany dom, ale spowity mgłą dawnej tragedii, która na zawsze zmieniła egzystencję domowników, czyniąc z nich niemych więźniów własnego cierpienia. Cáit potrzebowała tych ludzi tak samo, jak oni potrzebowali jej. Dzięki nim dziecko prawdopodobnie pierwszy raz w życiu doświadczy autentycznej, rodzicielskiej troski, empatii i czułości. Pogrążeni w żałobie dorośli natomiast na chwilę zapomną o bólu, odzyskując nadzieję i pogodę ducha. Pachnie Wam to tanim happy endem? Nic bardziej mylnego, ale przygotujcie sobie większe opakowanie chusteczek. “Cicha dziewczyna” to bowiem przede wszystkim poważne kino społeczne. Z subtelnie, ale precyzyjnie zarysowanym kontekstem. Zwłaszcza wątki klasowe i ekonomiczne wydają się tu być szczególne istotne. Nie są one jednak znowu tak kluczowe, by przypominać, że o tym, co dziecko zawsze najbardziej potrzebuje – elementarnego poczucia bezpieczeństwa i rodzicielskiej miłości.

 

Miesiąc w muzyce: czerwiec 2023 (piosenki)

PIOSENKI CZERWCA

number1
triangulo

Triángulo de Amor Bizarro – Estrella Solitaria
7”, 2023
Try this!

 

number2
belako

Belako – White Lies
Sigo Regando LP, 2023
Try this!

 

number3
mariaanto

Maria Antonietta – 375
La Tigre Assenza LP, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Alaska Reid – Palomino (Disenchanter LP) Try this!
[indie pop/rock] [kobieco]

Romy – Loveher (Mid Air LP) Try this!
[electro pop] [muzyka klubowa]

Slowdive – kisses (Everything is Alive LP) Try this!
[dream pop] [szlachetnie]

Boyish feat. King Princess – Kill Your Pain (7”) Try this!
[indie pop/rock] [chwytliwie]

L’Rain – New Year’s UnResolution (7”) Try this!
[future pop] [nowe brzmienia]

Girl Scout – Boy In Blue (7”) Try this!
[indie pop/rock] [gitarowe granie]

Sharon Van Etten – Quiet Eyes (Past Lives OST) Try this!
[indie pop/rock] [nostalgicznie]

KC Lights feat. Låpsley – Better Times (7”) Try this!
[muzyka taneczna] [ultimate summer vibes]

Samantha Urbani – More Than a Feeling (7”) Try this!
[electro pop] [muzyka miejska]

Freak Heat Waves with Cindy Lee – In A Moment Divine (Mondo Tempo LP) Try this!
[synth pop] [90s vibes]

Grian Chatten – All Of The People (Chaos For The Fly LP) Try this!
[singer/songwriter] [nastrojowo]

Georgia Gets By – Easier To Run (7”) Try this!
[indie pop/rock] [dziewczęco]

Rob Grant feat. Lana Del Rey – Hollywood Bowl (Lost at Sea LP) Try this!
[muzyka rodzinna] [melancholijnie]

Maina Doe – Let Her Be (7”) Try this!
[r’n’b] [muzyka miejska]

Little Dragon – Gold (Slugs of Love LP) Try this!
[electro pop] [muzyka klubowa]

Bully – Hard to Love (Lucky For You LP) Try this!
[indie rock] [dziarsko]

Anna St. Louis – Morning (In The Air LP) Try this!
[folko pop] [retro vibes]

***
posłuchaj na YT

Miesiąc w muzyce: maj 2023 (piosenki)

PIOSENKI MAJA

number1
lanters

Lanterns On The Lake – Real Life
Versions Of Us LP, 2023
Try this!

 

number2
blur

Blur – The Narcissist
he Ballad Of Darren LP, 2023
Try this!

 

number3
marci

Marci – KITY
7”, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Overmono – Good Lies (Good Lies LP) Try this!
[muzyka elektroniczna] [nowe brzmienia]

Tensnake feat. Jessy Lanza – Keep It Secret (7”) Try this!
[muzyka parkietowa] [elektronika]

Melenas – Bang (7”) Try this!
[indie pop/rock] [przebojowo]

Nathan Micay – It’s Recess Everywhere (To The God Named Dream… LP) Try this!
[muzyka elektroniczna] [90s vibes]

Jam City feat. Empress Of – Wild n Sweet (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka miejska]

Laura Groves – Sky at Night (Radio Red LP) Try this!
[pop] [midnight music]

Yeule – Sulky Baby (7”) Try this!
[modern pop] [muzyka miejska]

ANOHNI and the Johnsons – It Must Change (My Back Was A Bridge For You To Cross LP) Try this!
[soul] [klimatycznie]

Jorja Smith – Little Things (Falling or Flying LP) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka miejska]

Midwife & Vyva Melinkolya – Hounds of Heaven (Orbweaving LP) Try this!
[shoegaze] [midnight music]

Hania Rani – Hello (7”) Try this!
[nowe brzmienia] [muzyka nowoczesna]

Miya Folick – Shortstop (Roach LP) Try this!
[pop] [melancholijnie]

Being Dead – Daydream (When Horses Would Run LP) Try this!
[indie pop] [lekkie retro]

Róisín Murphy – The Universe (Hit Parade LP) Try this!
[experimental pop] [pozytywne brzmienia]

Pip Blom feat. Alex Kapranos – Is This Love? (Bobbie LP) Try this!
[gitarowe granie] [mid00s vibes]

DJ Sabrina The Teenage DJ – Doubts (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [pozytywne brzmienia]

The Greys, Niki & The Dove – Gloria (7”) Try this!
[soul] [midnight music]

Sans Soucis – I Know Your Present (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [muzyka taneczna]

***
posłuchaj na YT

W kinie: Kawałek Nieba

kawaleknieba

 

KAWAŁEK NIEBA
polska premiera: 26.05.2023
reż. Michael Koch

moja ocena: 7.5/10

 

“Kawałek Nieba” – kawał znakomitego kina, usytuowanego gdzieś pomiędzy antropologicznym esejem o cieniach i blaskach egzystowania na alpejskiej prowincji, kinem przyrodniczym z filtrem Dumonta oraz manifestacyjnym slow cinema o prawie do samostanowienia i walce o życie na własnych zasadach. Choć gdybym miała wskazać konkretnie jakiegoś bliższego krewniaka dla filmu Michaela Kocha, spróbowałabym zrobić test dna z “Przełamując Fale” von Tiera. Kruchość szczęścia, tragizm odrzucenia, cena poświęcenia, przyziemność przemijania – nad takim niebem unosi się szwajcarski kandydat do Oscara. Z jednej strony pocztówkowe, górskie krajobrazy ze swoimi krystalicznie przejrzystymi jeziorami, malowniczymi drogami pośród wzniesień i łąk, sielską aurą otoczenia pozbawionego hałasu, pośpiechu i zgiełku. Z drugiej – ludzie, którzy żyją tu sobie nie tyle beztrosko, ile po prostu bardzo spokojnie. Najbardziej prozaiczna proza życia, jaką można sobie wyobrazić. W takiej scenerii rozkwita romans introwertycznego osiłka o gołębim sercu i najbardziej przebojowej dziewczyny w okolicy. Najpierw zakochanym gra w tle “What Is Love” Haddawaya, ale później DJ na tej dyskotece życia ma już do zaproponowania tylko smutniejsze melodie. Przy całej swojej imponującej, emocjonalnej i dramaturgicznej złożoności “Kawałek Nieba” pozostaje filmem pod względem formalnym posępnie surowym i do bólu zwyczajnym. Ciągle będąc kinem głęboko humanistycznym i dotykającym najczulszych strun we wnętrzu. Najlepszym punktem wyjścia do melancholijnej zadumy nad fatalizmem człowieczej egzystencji.

 

W kinie: Asteroid City (Cannes)

asteroidcity

 

ASTEROID CITY
Festival de Cannes 2023
reż. Wes Anderson

moja ocena: 5.5/10

 

O wizualnym stylu w przypadku Wesa Andersona i jego filmów powiedziano już chyba wszystko. Pastelowe filtry, doskonała symetria kadrów, retro klimat, kreskówkowe elementy scenografii (w “Asteroid City” jest nawet struś Pędziwiatr, choć osamotniony z powodu nieobecności rozjechanego na asfalcie kojota). Ciągle lubię na to wszystko patrzeć i podziwiać, ale też ta, od tak dawna już powtarzalna, estetyka potrafi mnie tak po ludzku znudzić. Kino Amerykanina jest jednak na tyle zróżnicowane w swej treści, że ów osławiony styl staje się przede wszystkim narzędziem, pomagającym po prostu ciekawie opowiedzieć jakąś historię. Czasem wręcz całkiem zaangażowaną historię, jak w również premierowo pokazywanym w Cannes “Kurierze Francuskim z Liberty, Kansas Evening Sun” (2021), który stanowił nostalgiczny hołd dla drukowanej prasy. Kumulacja wątków zamykanych często w zgrabne miniatury i bohaterów, w których wcielają się najgorętsze, aktorskie nazwiska (zajmujące sporo miejsca na oficjalnym plakacie promocyjnym) oraz szkatułkowa struktura filmu to kolejne znaki rozpoznawcze reżysera. W “Asteroid City” widzowie wcielają się w rolę publiczności programu telewizyjnego, w której dramaturg (Edward Norton) i reżyser sztuki teatralnej (Adrien Brody) z pomocą boskiego narratora (Bryan Cranston) opowiadają o jej tworzeniu/adaptacji, a jednocześnie ta sztuka odgrywana zostaje niejako w czasie rzeczywistym. W minimalistycznym miasteczku na kartonowej pustyni, zbudowanym z elementów amerykańskiej ikonografii, gdzie spotykają się młodzi wynalazcy i badacze, pod okiem wojska i swoich rodzin celebrując wydarzenie sprzed około 5000 lat, gdy na te tereny spadła asteroida. Przyznajcie sami, że koncept, gdzie wielowarstwowość historii wynikała z ekranizacji procesu powstania artykułów w magazynie, sam w sobie był prostszy i dużo mniej sztuczny.

Bo też nad “Asteroid City” nie unosi się tak jasny motyw przewodni, spajający wymowę rozwarstwionej całości. Powiedziałabym wręcz, że główna myśl tego filmu sprowadza się do wyjątkowo autotematycznej (dla różnej maści twórców) refleksji o trudnej nomen omen sztuce narracji i opowiadania historii, gdy dzieło końcowe to tak naprawdę wypadkowa starań autora adaptowanego/ekranizowanego tekstu, reżysera, aktorów, a w końcu publiki, która kształtuje odbiór tego, co zobaczyła. Próbując rozgryźć ten fenomen niczym najbardziej tajemniczą zagadkę wszech świata, Anderson kluczy po labiryncie mniej lub bardziej zawiłych meta kontekstów. Najbardziej trywialny to oczywiście ten, gdy aktorzy wychodzą ze swoich scenicznych ról, by “dogadać” z reżyserem sens przedstawienia, gubiąc się w natłoku wątków i dialogów. Zdarza się, że ma to swój romantyczny urok, jak w magicznej scenie, gdy grająca matkę-aktorkę Scarlett Johansson przez okno ćwiczy z ojcem-wdowcem-fotografem-aktorem (Jason Schwartzman) kwestie, które ma wkrótce zagrać. Bo najtrudniej w takiej wystylizowanej do granic możliwości, pogmatwanej, filmowej rzeczywistości odtworzyć czyste emocje, a tutaj to się akurat udało. W ogóle wątek Johansson i Schwartzmana oraz te postacie same w sobie są najfajniejszą rzeczą, jaka się w tym filmie wydarzyła. Przeżywanie żałoby, godzenie się ze stratą, a w końcu odzyskiwanie wiary w możliwość zbudowania uczuciowej więzi z drugim człowiekiem to szlachetne tematy, zawsze trafiające na podatny grunt.

Powaga to chyba najbardziej zaskakujący element “Asteroid City”. Świat, w filmie jest umowny i metaforyczny. Scenografia karykaturalnie wręcz oszczędna. Nawet pozy aktorów wydają się dość anemiczne, co bez wątpienia stanowi zabieg celowy, bo teatralność jest przecież nierozerwalnie wpisana w ten artystyczny zamysł. Ale nic tu nie jest śmieszne czy dowcipne. Dojmująca melancholia i poczucie nieuchronności końca napędzały już wspaniały “Grand Budapest Hotel” (2014), ale w “Asteroid City” trudniejsze emocje potrafią nie tylko dodać opowieści egzystencjalnej głębi, ale też nadmiernie ją obciążyć. A w tych przeładowanych estetycznie i wielowątkowych fabułach Andersona może brakować miejsca na oddech. Mam wątpliwość, czy ten główny temat (opowiadanie o opowiadaniu) wymagał aż takiej poważnej maniery, czy szczypta humoru, by temu filmowi nie pomogła. Odnoszę też wrażenie, że samemu Andersonowi pomogłoby też odświeżenie własnego pomysłu na kino. Nie musi zaraz sprzedawać duszy dla filmowego realizmu, ale pomiędzy takim stylem a jego estetyką znajduje się niemalże kosmos możliwości.

 

W kinie: Kuru Otlar Üstüne (Cannes)

aboutdrygr

 

ABOUT DRY GRASSES
Festival de Cannes 2023
reż. Nuri Bilge Ceylan

moja ocena: 7.5/10

 

Samet (Deniz Celiloglu) utknął we wschodniej Anatolii, gdzie przez połowę roku panuje surowa, śnieżna zima, która w końcu przechodzi w suche lato. I tak w kółko. Pobyt tu traktuje jak przymusowe zesłanie w oczekiwaniu na, jego zdaniem, lepszą nagrodę za lata spędzone na studiach. Taki jednak los nauczyciela w Turcji, który nim będzie mógł zaaplikować na miejsce pracy w nieco bardziej atrakcyjnym miejscu, musi przez 4 lata odsłużyć swoje, najczęściej na głębokiej prowincji. Samet nie uczy tutaj niczego potrzebnego, prowadzi bowiem zajęcia z plastyki. Sam ma raczej artystyczną duszę. Po okolicy chodzi z aparatem fotograficznym, używa słów i mówi językiem, który rozumieją jedynie ci wykształceni, czyli najczęściej napływowi koledzy po fachu. Tacy jak jego współlokator Kenan (Musab Ekici), na Wschodzie radzący sobie całkiem nieźle. Mężczyzna przyswoił nie tylko wymagające warunki atmosferyczne regionu, ale też jego etniczną specyfikę, kształtowaną nie zawsze pokojowo przez trudną koegzystencję Kurdów i Turków. Ofiarą takich tarć jest wspólna znajoma Sameta i Kenana, Nuray (Merve Dizdar), również nauczycielka, która w bombowym zamachu straciła nogę, ale mimo to układa sobie normalne życie, czekając na dostosowany do jej potrzeb samochód i realizując malarską pasję.

Na tle tutejszej społeczności Samet jawi się jako postać szczególna. Jest on erudytą i rasowym intelektualistą, mierzącym innych własną miarą, ale także niewyobrażalnym wręcz arogantem i samolubem, ciągle narzekającym na rzeczywistość, która go otacza, manipulującym ludźmi i traktującym wszystkich z góry. Przy tym potrafi okazać otwartość, mieszczański luz i zainteresowanie sprawami, na które miejscowi, zajęci trywialnymi problemami dnia codziennego, nie zwracają uwagi. To z jednej strony postać odrzucająca, z drugiej ktoś ewidentnie zagubiony na rozdrożach życia i dlatego dokonujący czynów moralnie wątpliwych.

Ceylan ukazuje swojego bohatera w sytuacjach, z których ciężko go wybronić. Ma dziwne relacje z małoletnią uczennicą i wrednie traktuje ludzi, których można by nazwać jego przyjaciółmi. Dziewczynce okazuje nadmierne i nieadekwatne do jej wieku zainteresowanie. Ta zaś rozczarowana jego postawą podczas szkolnego incydentu, składa donos do dyrekcji na niewłaściwe zachowanie nauczyciela. Ewentualne dochodzenie zostanie zduszone w zarodku, ale w Samecie przeleje ono czarę goryczy. W końcu, z czysto egoistycznych pobudek, rozdzieli mających się ku sobie Kenana i Nuray, podstępem uwodząc kobietę, choć ta wydaje się być jedyną, która w jakimś stopniu przejrzała Sameta.

Jak zwykle wszystko, co kluczowe u Ceylana dzieje się przy stole. Pijąc tradycyjną herbatę, gdy za oknem śnieg i mróz, siedząc na przeciw siebie, najczęściej prowadzą ożywione dyskusje, w których te statyczne spory filozoficzne, polityczne i społeczne ogląda się jak rasowe kino akcji. Turecki twórca ma ten niesamowity dar, który z zamierającej sztuki konwersacji w swoich filmach czyni prawdziwy, narracyjny oręż. Dialogi uwodzą błyskotliwością ripost, głębią argumentów i elokwencją interlokutorów. Moja ulubiona wojna na argumenty to ta, w trakcie której Samet i Nurey zderzają swoje poglądy na temat własnego zawodu. Jego egocentryzm zderza się z pozytywistyczną postawą koleżanki i, co najciekawsze, żadne z dwojga dyskutantów nie przegrywa tej potyczki. Ich poglądy wynikają bowiem z tego, jakie w tym momencie targają nimi egzystencjalne rozterki.

“About Dry Grasses” to kolejny z epickich filmów Ceylana, który trwa ponad trzy godzin (i nie ma w nim żadnej zbędnej minuty) i stanowi beznadziejnie romantyczną odę do kina długich, statycznych ujęć i zaproszenie do kontemplacji poetyckich, anatolijskich pejzaży, które skłaniają do refleksji nad źródłem ludzkich motywacji i impulsów, które sprawiają, że człowiek zachowuje się tak, a nie inaczej. Bije z tego filmu literackie podejście do rozwijania fabuły, co temu konkretnemu twórcy przychodzi z taką łatwością i naturalnością. Z Ceylanem ostatnio zapadliśmy w zimowy sen, dumaliśmy pod dziką gruszą, a teraz znów naprawdę warto wybrać się z nim w wędrówkę po suchych trawach.

 

W kinie: Kaibutsu (Cannes)

monsterkoreeda

 

KAIBUTSU
Festival de Cannes 2023
reż. Hirokazu Koreeda

moja ocena: 7/10

 

W światowym kinie Hirokazu Koreeda, laureat Złotej Palmy sprzed 3 lat, ma nie tylko mocną oraz ugruntowaną pozycję, ale też charakteryzuje się bardzo rozpoznawalnym stylem. Warto to powtarzać, bo pozornie kino Japończyka wydaje się dość zwyczajne, ale te historie będące bardzo blisko normalnego, raczej średnio atrakcyjnego życia swoją głębię i zazwyczaj mocną siłę oddziaływania zawdzięczają reżyserskiej maestrii Koreedy, w której szczególnie należy cenić jego wyczulenie na drobiazgi i szczegóły, ale przede wszystkim tą niesamowitą płynność i koherencję, z jakimi prowadzony jest filmowy storytelling. Ta umiejętność ma szczególne znaczenie, gdy reżyser – jak właśnie w przypadku “Monster” – postanawia zerwać z linearnie prowadzonym stylem narracji i zaproponować coś intelektualnie nieco bardziej wymagającego.

Punkt wyjścia wydaje się prosty. Matka z synem zza okna ich mieszkania obserwują pożar budynku, w którym zlokalizowana była speluna o nie najlepszej reputacji, ale to nie ogień stanie się punktem kulminacyjnym wieczoru. Kilkuletni Minato (Souya Kurokawa) zacznie zadawać Saori (Sakura Ando) dziwne pytania. Kolejne dni przyniosą następne alarmujące sygnały – coś niedobrego dzieje się z chłopcem. W końcu dziecko przyznaje, że padło ofiarą agresji ze strony nauczyciela Horiego (Eita). Zatroskana matka ruszy więc do szkoły, domagając się wyjaśnień i interwencji, ale zamiast tego zderzy się nie tylko z bezdusznymi procedurami, ale też z inną niż ta Minato wersją zdarzeń, w której to jej syn miał być agresorem wobec młodszego kolegi. Prawda leży po środku? Nie, w zupełnie innym miejscu.

W “Monster” nic nie jest tym, czym się wydaje. Budowaniu osobliwego napięcia i wielu ‘zwrotów akcji’ służy ta Rashomonowa struktura filmu. Kolejne wątki opowiadane są z różnych perspektyw i punktów widzenia. Raz dzieci, innym razem matki Minato, nauczyciela, a nawet dyrektorki szkoły. Wyłania się z tego obraz świata, który w “Blisko” pokazał też Lucas Dhont. Świata pogrążonego w potwornej, komunikacyjnej indolencji dzieci i ich dorosłych opiekunów, oddalających się od siebie i nie potrafiących wzajemnie zrozumieć kulturowych kodów, uczuć i emocji funkcjonujących jakby w dwóch, równoległych rzeczywistościach coraz bardziej od siebie odizolowanych.

Bardziej niż temat, który ostatnio zyskał we współczesnym kinie na popularności – sam w sobie na pewno społecznie ważny i trudny, w “Monster” imponuje kunsztowna forma filmu. Swoiste erudycyjne wyzwanie, w którym samemu trzeba pozbierać te puzzle i ułożyć z nich główną historię, a potem spojrzeć na całość z oddali i ocenić, jak bardzo przeszywająca i przyjmująca była dla nas ta porządna lekcja kina i socjologii społecznej.

 

Miesiąc w muzyce: kwiecień 2023 (piosenki)

PIOSENKI KWIETNIA

number1
rvg

RVG – Midnight Sun
Brain Worms LP, 2023
Try this!

 

number2
daisiesb

Daisies – Blue Cowboy
7”, 2023
Try this!

 

number3
blondshell

Blondshell – Salad
Blondshell LP, 2023
Try this!

 

RÓWNIEŻ POLECANE W TYM MIESIĄCU (kolejność trochę przypadkowa, trochę nie)

Christine and the Queens feat. 070 Shake – True love (Paranoia, Angels, True Love LP) Try this!
[electro pop] [muzyka romantyczna]

George Clanton – I Been Young (7”) Try this!
[przesterowany pop] [90s vibes]

The Lemon Twigs – Every Day Is The Worst Day Of My Life (Everything Harmony LP) Try this!
[gitarowe granie] [melancholijnie]

Mega Bog – Love Is (End of Everything LP) Try this!
[electro pop] [chwytliwie]

Julie Byrne – Summer Glass (7”) Try this!
[atmosferyczne brzmienie] [hipnotyczne]

Confidence Man & Daniel Avery – On & On (Again) (7”) Try this!
[muzyka klubowa] [rave]

Heather Woods Broderick – Wherever I Go (Labyrinth LP) Try this!
[pop] [klimatycznie]

Girl and Girl – All I See (7”) Try this!
[indie rock] [gitarowe granie]

Durand Jones – That Feeling (Wait Til I Get Over LP) Try this!
[soul] [americana]

Jayda G – Blue Lights (Guy LP) Try this!
[klubowe klimaty] [muzyka miejska]

The Drums – I Want It All (7”) Try this!
[brit pop] [summer vibes]

Jellyskin – Bringer Of Brine (In Brine LP) Try this!
[lekka psychodelia] [klubowe klimaty]

Girl Ray – Hold Tight (Prestige LP) Try this!
[indie pop] [optymistycznie]

Bridey – Her (7”) Try this!
[indie pop/rock] [chwytliwie]

Romy – Enjoy Your Life (7”) Try this!
[muzyka parkietowa] [optymistycznie]

Mona Polaski – Przystanek Alaska (Oryginał LP) Try this!
[indie pop/rock] [chwytliwie]

Muna – One That Got Away (7”) Try this!
[pop] [energicznie]

Acid Klaus feat. Philly Piper – You’re a Freak (7”) Try this!
[muzyka parkietowa] [optymistycznie]

Alison Goldfrapp – NeverStop (The Love Invention LP) Try this!
[muzyka taneczna] [disco]

Mariee Siou(x) – Circle of Signs (7”) Try this!
[muzyka kameralna] [melancholijnie]

***
posłuchaj na YT